Jak tylko dziś wstałam, pomyślałam, że nie mogę zmarnować takiej okazji! Za oknem jest słońce! Trzeba to wykorzystać i popstrykać zdjęcia! I mimo że zaraz zbieram się do pracy, to tę chwilkę jakoś udało mi się znaleźć i przychodzę dziś do Was po niekrótkiej przerwie z masłami idealnymi po tym trudnym okresie zwanym zimą. Treściwie, pachnące, naturalne! :)
Shea Butter to w moim odczuciu jeden z najlepiej przemyślanych produktów marki Organique. Przede wszystkim ze względu na jego uniwersalność. Możemy takiego balsamu użyć do stóp, łokci, dłoni i kolan, czyli miejsc, gdzie skóra bywa przesuszona. Możemy też smarować nim rozstępy, dzięki czemu staną się węższe i mniej widoczne. No i możemy przecież używać go profilaktycznie, na całe ciało, raz na jakiś czas, co gwarantuje nam odpowiednio nawilżoną i wypielęgnowaną skórę. Do codziennego stosowania, wiadomo, przeciwwskazań nie ma żadnych, aczkolwiek ze względu na naprawdę tłustą i gęstą konsystencję polecałabym aplikację przed snem, gdy skóra ma dużo czasu na wchłonięcie produktu,
Moje balsamy mają pojemność 100 ml, (ale są też 200 ml opakowania) i z ręką na sercu powiem, że taka ilość starczy Wam na długo. Wersje zapachowe posiadam dwie - len i grejpfrut oraz piwonia i róża, ale miałam okazję wypróbować także truskawkę i guawę, pomarańczę z chili oraz greckie. Wszystkie pachną fenomenalnie i gdybym miała wybrać jedno...nie wybrałabym żadnego.
Len i grejpfrut to ciekawa kompozycja na lato. Ma taki rześki, słodko-gorzki zapach. Bardzo mi się podoba. Jest orzeźwiający, przyjemny dla nosa, lekki. Mieszanka kwiatowa, piwonia i róża to połączenie dziewczęce, wiosenne, od którego ciężko się oderwać, choć nie jestem zbytnią wielbicielką tych nut zapachowych. Polecam Wam przejść się do sklepu Organique i sprawdzić, które masełko pasuje Wam najbardziej. Myślę, że chociaż jedno to obowiązek w kosmetyczce :)
100 ml | 34,90 zł
200 ml | 63,90 zł
Roza i piwonia! Ah!
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym wypróbowała, podoba mi się taka forma :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Dziś czytałam też o innym masełku od Oragnique :) Miałam już kilka ich produktów, ale smarowideł jeszcze nigdy nie testowałam i czas to zmienić. Wybór jest tak ogromny, że nie wiem na co się zdecydować, ale z pewnością przed zakupem wybiorę się do sklepu by nie wybierać w ciemno :)
OdpowiedzUsuńKasia nie wiem czy wiesz ale jestem chyba największą fanką tej marki <3. Stosunkowo nie dawno rozpoczęła się ta miłość ale gdyby nie fakt, że ograniczają mnie finanse miałabym już wszystkie rzeczy u siebie! UŻYWASZ KULI DO KĄPIELI? Jeśli nie to koniecznie wypróbuj!
OdpowiedzUsuńMiałam kilka! Cudowne sa! :D nawet balsamu po takiej kąpieli z kula nie trzeba używać! :D
UsuńMiałam kilka! Cudowne sa! :D nawet balsamu po takiej kąpieli z kula nie trzeba używać! :D
UsuńCiekawe masełko :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie miałam nic z tej firmy :(
OdpowiedzUsuńPiwonia i róża ląduje na zakupowej liście! Maseł do ciała jeszcze nie miałam, ale miło wspominam ich peelingi.
OdpowiedzUsuńcukrowe, czy solne? :)
UsuńMniejsza wielkość dla mnie lepsza - zawsze na dlugo mi wystarczaja ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie strasznym problemem jest aplikacja tego masła, bo jest strasznie zbita i twarda, muszę się mocno nagimnastykować, żeby nabrać jakąś sensowną ilość... ale działanie i zapach jak najbardziej na plus!
OdpowiedzUsuńniestety tak jest, ale ja często używam tych maseł po prysznicu, gdy ciało jest ciepłe i wtedy aplikacja przebiega szybciej, bo kosmetyk się topi na skórze
Usuń