Lubię maseczki do twarzy! Szczególnie te peel off, które łatwo schodzą ze skóry, nic na niej nie pozostawiając. Cuda w płachcie do mnie nie przemawiały, bo zazwyczaj płachta była za duża i pobrudziłam sobie włosy. Albo była na tyle zlepiona, że przypadkowo ją rozdarłam. Jeśli nie było tak, to z kolei była na tyle obficie nasączona, że skapnęła mi do oka i z relaksu nici... I cena! Maska w płachcie to koszt nierzadko w granicach 10-15 zł. Nie jest to tak dużo, ale z drugiej strony... kilkanaście minut płachta poleży nam na twarzy i idzie do kosza. Dałam szansę płachtom podczas promocji 2+2 na pielęgnację do twarzy. Kupiłam wtedy osiem maseczek marki A'pieu. Skorzystałam i ze swojej aplikacji Rossmann w telefonie i z aplikacji mojej mamy. W rezultacie za osiem maseczek w płachcie zapłaciłam 40 zł, a nie 80. Niezły deal! :D
Nie będę rozpisywać się o wszystkich tych maseczkach osobno. One są mega podobne, w sumie w moim odczuciu różni je tylko zapach. Z serii Icing Sweet Bar miałam 3 sztuki - arbuzową, ananasową i mojito. Bardzo spodobały mi się te urocze opakowania w formie lodów. Świetne! Może właśnie ze względu na nie, pozwoliłam sobie zamarzyć o efekcie chłodzącym, gdy tylko płachta trafi na moją twarz! Niestety - myliłam się. Maseczki te nie chłodzą, albo ja jestem dziwna i niczego takiego nie poczułam. Z pewnością natomiast odświeżają skórę, dodają jej zdrowego blasku i nawilżają. Stosowałam je, kiedy byłam nieco za mocno opalona przez słoneczko i dzięki nim moja skóra szybko wróciła do normy. Zapach jest przyjemny i dyskretny. Płachta - jak zawsze, według mnie trochę za duża.
Jak widzicie - bananową maseczkę musiałam otworzyć! Nie mogłam się powstrzymać i niedługo przed robieniem zdjęć na bloga już ją otworzyłam :) Pachnie obłędnie! Każda wielbicielka bananów musi ją wypróbować! Nawilża bardzo przyzwoicie - wersja brzoskwiniowa tak samo. Maseczka z miodem Canola z kolei wydaje mi się najbardziej odżywcza dla skóry z całego zestawienia.
Mleczne maseczki A'pieu miałam tylko w odsłonie truskawkowej i czekoladowej. Jest jeszcze kokosowa, klasyczna, zielona herbata (?). Mamy w czym wybierać w każdym razie :) Ta seria także zrobiła na mnie dobre wrażenie. Może zaznaczę jeszcze raz - według mnie wszystkie te maseczki są w zbyt dużych płachtach! To jedyny minus, którego się dopatruję. Co najważniejsze- dają natychmiastowy efekt. Skóra od razu po użyciu wygląda lepiej i zdrowiej. Wersja mleczna dobrze nawilża i odżywia. Przyjemnie też pachnie, szczególnie czekoladowa maseczka :)
Jeśli żadnej jeszcze nie miałyście to polecam na pierwszy raz wybrać maseczkę bananową - Sweet Banana Sheet Mask! Po niej zapragniecie już tylko kolejnych maseczek w płachcie :D
Wszystkie tak fajnie wyglądają, że w końcu muszę sobie jakieś kupić ;)
OdpowiedzUsuńJuż same opakowania zachęcają do zakupów. Wyglądają słodziaśnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mleczną bananową :D Niestety w Rossmannach ich akurat nie ma :P
OdpowiedzUsuńByła ostatnio przynajmniej w Warszawie :) nie wiem jak gdzieś indziej :D
UsuńUwielbiam te maski, miałam chyba wszystkie :D.
OdpowiedzUsuń