wtorek, 4 marca 2014

Sleek - dlaczego więcej już się nie skuszę...

To była miłość! Gwałtowna, namiętna, pełna wrażeń! Właściwie..to był jednak romans. Krótki i ulotny. Pieniądze wyrzucone, radości żadnej. Wspomnienia marne i pełne żalu.
Tymi słowami mogłabym zakończyć recenzję paletki szminek-pomadek do ust Sleek Show Girl, ale nie wypada mi oczerniać bez żadnych konkretnych argumentów...więc...do dzieła! :DDD
(górny rząd, prawa strona)

Opakowanie, jak i cena (niecałe 50 zł) jest w porządku. Dostajemy 4 szminki, kawałek czarnego, wytrwałego plastiku z lusterkiem, a nawet pędzelkiem. Pędzelek ten niestety sprawdziłby się zapewne do mazania po kartce papieru tanimi farbami plakatowymi. Zdecydowanie nie do aplikacji produktu na usta. Jest tyci tyci, twardy, o jakości żadnej. Sprawy techniczne omówiłam, pora na konkrety.

Konsystencja pomadek jest toporna. Czymkolwiek bym ich nie aplikowała - smugi pozostają na ustach, kosmetyk wchodzi w załamania, sprawia, że usta wyglądają na potwornie suche. Pigmentacja pozornie świetna, jednak okropnie trudno rozprowadzić pomadkę na ustach równomiernie i bez prześwitów. 

(rząd dolny, lewa strona)
Trwałość też nie rzuca na kolanach. 2-3 godziny i nic już, kompletnie nic nie mam, chyba że resztki w kącikach. Kolejnym minusem są dla mnie odcienie. Na stronach internetowych wyglądały lepiej - w rzeczywistości dwa są bardzo podobne, a jednocześnie za jasne do mojej naturalnej barwy ust. Ktoś może powiedzieć, że mam ciemną. Otóż nie - mam jasną barwę ust, to pomadki źle z nimi współgrają. 

Zaletą jako taką jest fakt, że pomadki w miarę możliwości współpracują z błyszczykami, dlatego jeśli już sięgam po nie, to sięgam też po błyszczyk, który ujednolica kolor i maskuje defekty kosmetyku.


Jedyny kolor, który naprawdę mi się spodobał to ten winny - z nutą i czerwieni i różu. Pozostałe to jakaś porażka. Dawno tak tandetnie nie wyglądam i dawno tak źle się nie czułam! :O


Sleeka cienie lubię i przy tym zostanę. Szminki nie są dla mnie, o nie :DDD

8 komentarzy:

  1. Śliczne mocne kolorki :) Na ustach jak i w opakowaniu wyglądają cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam wersję Mardi gras i lubię te pomadki. Szkoda, że Ci nie przypasowały... ja bym je chętnie przygarnęła ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. o masz, a ja się napalałam na te paletki pomadek... i teraz się muszę zastanowić ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolorystyka świetna, w życiu bym nie pomyślała, że mogą być kiepskie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. najciemniejszy kolor jest świetny ;) i szkoda, ze się nie sprawdziły bo na ustach (przynajmniej na tych zdjęciach) prezentują się bardzo fajnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Na zdjeciach wygladasz slicznie z nimi na ustach ;) szkoda, ze sie nie sprawdzily

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie zdjęcia (swoje) na blogu masz takie same. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń