Jasne, że nie aż tak dobry jak kultowe cudeńko od The Balm, lub wszystkie inne hity z wysokich półek. Tania cena, około dziesięciu złotych odbija się mocno na trwałości, która jest jakby nie patrzeć dosyć kiepska. Może jest to po części wina kremowej, idealnej do spłynięcia konsystencji, a może po prostu to zwykła wada. Na szczęście na jednego minusa w morzu plusów, można ręką machnąć.
Essence to marka, którą lubię. Ot tak. I choć niestety to najczęściej zdemolowana szafa w drogeriach tuż przy Wibo, zawsze znajdę jakąś nowość. Coś za dosłownie kilka złotych, co wzbudzi moją ciekawość. Często trafię na totalną kichę, ale równie często na fajny, godny polecenia kosmetyk.
Kremowy rozświetlacz Soo Glow! 02 jest bardziej różowy niż biało-beżowy. Nie załapałam się na numer 01, który jest zdecydowanie bardziej uniwersalny i mniej problematyczny od dwójki. Na domiar złego Pani nawet nie chciała mi go poszukać, twierdząc, że taki nie istnieje. Pomijając jednak ten smutny fakt, zadowoliłam się tym, co dostałam, wyszłam i rzuciłam zdobycz na dno kosmetyczki.
A kiedy już go wypróbowałam..stosuję namiętnie. Jak już wspomniałam nie jest trwały, więc jeśli chcemy cieszyć się efektem tafli, musimy pogodzić się z poprawkami co trzy godziny. Nie jest to jednak tak kłopotliwe, jak mogłoby się wydawać, gdyż rozświetlacz sunie po skórze jak szalony, a jego aplikacja nie wymaga ani wprawy, ani skupienia. Narobić sobie nim biedy, to trudne zadanie.
Na koniec powiem jeszcze, że rozświetlacz upolujecie w Hebe. Odcienie, które widziałam to 01 i 02, ale oświećcie mnie, jeśli są też inne. I kilka rad - warto zachować umiar przy tym produkcie. Twarz mimo wszystko powinna przypominać twarz, a nie świąteczną bombkę. Jeśli decydujemy się na tak wyrazisty i powiedziałabym mało dyskretny kosmetyk, obiektywnie oceńmy stan naszej skóry. Trzeba mieć świadomość, że możemy zamiast efektu glow niczym Jennifer Lopez, uwypuklić wszystkie mankamenty swojej cery. Przeczytałam też wiele opinii dziewczyn, które twierdzą, że rozświetlacz wchodzi w załamania, czego ja nie zauważyłam. Na szczęście istnieją testery, należy sprawdzać. :)
Ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńHmm, zwłaszcza, jak ktoś nie potrafi się posługiwać rozświetlaczem (jak ja :D) może być kłopotliwy :P
OdpowiedzUsuńfaktycznie całkiem ładniutki jest :)
OdpowiedzUsuńmuszę kupić :)
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka
Konsystencja całkiem fajna i odcień też ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie mu się przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńAwwww ^^ nie znam, ale pokochałam rozświetlacz z Wibo :)
OdpowiedzUsuńSzukam go od jakiegos czasu po drogeriach i zawsze pucha... chyba faktycznie jest dobry ;)
OdpowiedzUsuń