W podstawówce moja mama wiele razy i bezskutecznie próbowała zmotywować mnie do zapuszczania paznokci. Z tego co pamiętam, nawet nie podejmowałam się takiej próby. Wiedziałam, że to dla mnie jest za trudne, a na efekty musiałabym zbyt długo czekać. Nie chciało mi się i jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Dziewczynki w wieku 8 czy 10 lat nie myślą o długich, seksownych, czerwonych pazurkach. Temat i jednocześnie problem ciągnął się za mną do gimnazjum. Nastoletniej już młodej kobiecie trochę głupio, że obgryza paznokcie. Nie afiszuje się z tym, ukrywa dyskretnie dłonie, gdy tylko może, a kiedy zostaje ze sobą sam na sam daje się wciągnąć, zapomina, że miała tego nie robić i obgryza paznokcie. Z nerwów? U mnie nie było to zasadą. Mogłam być zdenerwowana, ale nie musiałam. Często obgryzałam z nudów. Pojawiły się już w tym czasie pierwsze poważniejsze próby walki. Kupowałam odżywki gorzkie, ale jakby to ohydnie nie zabrzmiało - powiem to. One jeszcze bardziej mnie napędzały do obgryzania. Efekt był całkowicie odwrotny od zamierzonego. Wiele prób, najdłuższe wahały się czasowo od 2 do maksymalnie 3 tygodni. Gdy tylko paznokcie wyglądały lepiej, robiłam z nimi porządek i mój trud i wysiłek kilkunastodniowy był na marne... Okres liceum minął zupełnie tak samo, ale z upływem lat wstydziłam się swoich dłoni coraz bardziej. Chowałam je, gdy tylko ktoś dłużej na nie patrzył czułam się bardzo niezręcznie. Moja pewność siebie nie była na zbyt wysokim poziomie. Kiedy koleżanki mówiły o lakierach starałam się zmienić temat.
Zdjęcie nie jest moje. Nie mam z tamtych czasów zdjęcia, bo nigdy nie przyszło mi do głowy, by moim ohydnym paznokciom cykać fotki. Ale były idealnie w takim stanie jak na tym zdjęciu. Zdjęcie pochodzi ze strony www.youtube.com/watch?v=qEeyqTwkTsA z filmiku Nataly Nails. Zerknijcie, piękna metamorfoza!
Po maturze poszłam do pracy. Zawsze przed rozmową kwalifikacyjną starałam się kilka dni nie obgryzać paznokci. Niech choć odrobinę mój wstrętny nałóg nie rzuca się w oczy - tak myślałam.. O dziwo nigdy nie spotkałam się z jakąś przykrą sytuacją. Nikt mi nie wytknął obrzydliwych paznokci. Ja czułam się z nimi fatalnie. Wiele razy myślałam, jak wiele lakierów bym sobie kupiła.. W ogóle bym na nie nie oszczędzała! Kupowałabym wszystkie kolory, które wpadną mi w oko.. Bardzo tego pragnęłam, ale to było dla mnie zbyt odległe. Nieosiągalne. Ktoś może powiedzieć.. wielki wyczyn! Nie pchać pazurów do buzi! Wierzcie lub nie, jeśli nie miałyście takiego problemu możecie nie zrozumieć. To wyczyn wielki. Trudniejszy od odchudzania, od wielu innych rzeczy.. Jeżeli jesteś na diecie i jednego dnia odpuścisz nie wrócą Ci nagle stracone kilogramy. Nic się nie stanie. Możesz sobie pozwolić na chwile zapomnienia. W przypadku obgryzania paznokci tracisz wszystko w kilka sekund i zaczynasz od nowa. Ja wiele razy zaczynałam... W internecie często czytam, że ważne jest aby znaleźć przyczynę obgryzania. Artykuły chyba piszą ludzie, którzy nigdy nie mieli takiego problemu. Ja nie miałam żadnych powodów by obgryzać paznokci. Robiłam to ot tak, z kaprysów, z nudy, bo miałam taką ochotę...
Aktualnie pracuje w miejscu, gdzie na dłonie się patrzy. Wszystkie koleżanki z mojej pracy mogą pochwalić się ładnymi pazurkami. Ja byłam wyjątkiem. Z obgryzionymi koniuszkami paznokci, nieraz ze zmaltretowanymi do krwi skórkami. Wstyd ogromny prowadził mnie bardziej w stronę bezradności niż motywacji. Tyle razy się starałam i nie wychodziło. W październiku 2017 roku pomyślałam sobie. Kasia! Robię sama sobie takie wyzwanie. Jeżeli do 15 listopada nie obgryzę paznokci kupuję sobie zestaw do robienia hybryd z jakąś fajną lampą! Pierwszy kilka dni jakoś minęło. Łapałam się na tym, że odruchowo kierowałam place do ust. Paznokcie coś tam rosły, ale tak wolno... Pod koniec października motywował mnie fakt, że już tylko 15 dni i dopnę swego! Będę mieć fajny prezent. Te 1,5 miesiąca było mi ciężko. Nawyk od czasów dzieciństwa był bardo silny. Jakoś wytrzymałam. Niemal codziennie na moje ogryzki nakładałam odżywkę złotą od Sally Hansen (taką na przyśpieszenie wzrostu i wzmocnienie, jest w Rossmannie za jakieś 20 zł). 13 listopada złożyłam zamówienie przez internet. Po 15 miałam już swój zestaw do hybryd, choć przyznam, że paznokcie były jeszcze dość krótkie i brzydkie. Pod koniec listopada zrobiłam pierwsze hybrydy. Od tego czasu robię je systematycznie. Paznokcie odrastały, moja walka wciąż trwała. W niektórych miejscach miałam bardzo nierówną płytkę. Tak naprawdę dopiero teraz, a mamy już luty moja płytka jest gładka. Paznokcie po jakichś 2-3 miesiącach zaczęły rosnąc szybciej. Do dziś łapię się na chęci obgryzienia paznokci. Wiem, że to walka chyba na zawsze. Pomagają mi hybrydy. Zauważyłam, że gdy mam umalowane paznokcie jest mi łatwiej. Najtrudniej, gdy jakimś cudem nie umaluje ich i są "gołe", bez żadnej odżywki. Głupio jest mi radzić komuś, jak przestać obgryzać paznokcie, bo jeszcze tak niedawno sama miałam z tym ogromny problem. Na pewno trzeba wykazać się dużą siłą woli. Może warto tak jak ja wyznaczyć sobie cel i wynagradzać sobie to? Dobrze jest też zacząć o paznokcie dbać, nawet z lekką dozą obsesji i profesjonalizmu. Ja zapisałam się pierwszy raz w życiu na manicure do salonu kosmetycznego... w wieku 23 lat. Pierwszy raz... Kupujcie sobie lakiery, lampy, ozdoby do paznokci za każdy tydzień walki z obgryzaniem.. Mi to pomogło, choć wiadomo - nagrody nie są najważniejsze, tylko nasze samozaparcie.
po lewej moje paznokcie pod koniec stycznia, po prawej na chwilę obecną dziś zdjęcie wrzuciłam na Insta - pierwsze zdjęcie moich paznokci, które w całym moim życiu wrzuciłam w sieci.... Wiem, do ideału jeszcze naprawdę mi daleko. Bardzo daleko. Ale pomału, kroczkami dojdę do celu, którym są piękne, długie i mocne paznokcie! :)
Dopiero dzisiaj widzę, jak w wytrenowany już sposób często chowałam swoje dłonie, by nikt nie zauważył moich paznokci. Trochę śmieszne, jak ktoś mógł nie widzieć? Niezwykłą frajdę sprawia mi kupowanie nowych lakierów. Nie umiem jeszcze idealnie pozbywać się skórek. Ja dopiero się uczę malować paznokcie, piłować je i dbać o nie. Nie umiem tego. Zaczęłam naukę w wieku 23 lat. I bardzo się cieszę, że mam w końcu taką możliwość.
Na szczęście nigdy nie miałam tego problemu.
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo dobrze. To duży sukces. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuje!
Usuń