poniedziałek, 22 września 2014

Coś tu nie gra!

Cześć! :) Humor mi dopisuje, studia przerażają, motywacji do blogowania nie brakuje, ale jeszcze gdzieś tam wakacyjny leniuch się za mną ciągnie. Jestem trochę rozbita. Z jednej strony cieszę się ze zmian, które wiecznie gdzieś się przewijają w moim życiu, z drugiej natomiast tęsknię za spokojem. Oczywiście nie mam na myśli nudy, rutyny, tylko pewne stałe lądy, dzięki którym czujemy się bezpiecznie. Nieważne, tak czy inaczej, tej nocy mam trochę czasu i zamierzam poprzeglądać sobie Wasze blogi. Ostatnio, czyli dobry kawał czasu temu, gdy tak sobie czytałam, oglądałam strony naprawdę znanych, w sensie znanych mi blogerek, bo prowadzą blogi kilka lat, lub 3-4 tak jak ja, to aż odechciało mi się. Myślę, że nie przesadzę jak powiem, że reklama totalnie zjadła blogosferę, a  granica jej dobrego smaku, dawno zanikła. 

Pozostawię ten przykry temat i przejdę do sedna - czyli do podkładu jedej z moich ulubionych marek - Max Factor, rzecz jasna. Kusił mnie odkąd tylko pojawił się w drogeriach. Wyobrażałam sobie lekki, choć konkretny mus wymieszany z porządnym kremem. Moje rozczarowanie było wielkie.

Whipped Creme na pewno przyciąga. Ma fajne opakowanie, cena ok. 40 zł również wydaje się być atrakcyjna. Odcienie, a przynajmniej mój 50 pasuje co drugiej Polce - naturalny, jasny/średni beż, bez różowych tonów, idący bardziej ku tym żółtym. Na twarzy nie ciemnieje, co jest ogromnym plusem. Dobrze się rozprowadza, jest całkiem gęsty, jednak wyraźnie czujemy tę lekkość. Kryje rzeczywiście przyzwoicie. Z lekkimi przebarwieniami na pewno sobie poradzi.

Co więc aż tak mnie zniechęciło? Przede wszystkim wykończenie, które miało być półmatowe. Matu nie dostrzegam żadnego. Mało tego, podkład ten sprawia, że bardzo szybko moja skóra zaczyna się błyszczeć i nie jest to wina pudru. Nigdy tak nie miałam. Kolejną wadą jest moim zdaniem gładkość, a w zasadzie jej brak. Producent obiecuje wygładzoną skórę, naturalną, nawilżoną. Po aplikacji niestety jestem posiadaczką cery zapchanej, zrogowaciałej i jak już powiedziałam, niemiłosiernie błyszczącej się. 

Nie wiem, jakie są Wasze odczucia względem tego podkładu. Dla mnie to niewypał. Podkład powinien przedłużyć działanie pudru, a nie wypływać na nie tak niekorzystanie. 

6 komentarzy:

  1. Miałam go i był całkiem niezły poza tym, że twarz się niemiłosiernie świeciła

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na jego konsystencję wydaje się być bardzo sylikonowy, aż dziw, że nie wygładza.
    Będę omijać :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie kiedyś kusił, ale nie ma dla mnie odcieni ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam kiedyś dwa podobne konsystencją do tego i przy mojej cerze sie fajnie spisywały, ten podkład też mnie kusił

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten podkład w bardzo jasnym kolorze (Light Ivory), ale u mnie tak się nie zachowuje, choć jestem posiadaczką tłustej cery.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie używałam, ale zwykle podkłady w takiej konsystencji nie sprawdzały się u mnie

    OdpowiedzUsuń