wtorek, 2 września 2014

Odgrzewane kotlety, czy totalna nowosc?

Czasami należy kierować się zdaniem - ilekroć się wahasz, tym wzrasta pewność, że podejmujesz właściwą decyzję. Czemu? Może dlatego, że to właśnie im zawsze towarzyszy niepewność, a pierwsza myśl, pierwszy cel rzadko bywa zgubnym. Takim nastawieniem pragnę przywitać jesień. I zupełnie nie martwię się, że ciągle w życiu przed czymś uciekam, bo uciekam od wszystkiego.

Minęłam się z powołaniem, chyba powinnam być poetką? ;) Zdradzę Wam jednak, że uderzam w kierunku charakteryzacji i wizażu, następnie, jeśli tylko nie zabraknie mi siły w projektowanie ubioru. Na tym absolutnie poprzestanę, gdyż nie jestem zachłannym człowiekiem. Ale to koniec, już koniec moich opowieści. Przechodzę do tematu, do kosmetyków niebywale słodkich, choć też mało ciekawych w tej swojej słodkości. Do kosmetyków dobrych, lecz nie za dobrych. 

Perfecta już dawno temu pokazała, co ma najlepszego - poprawka, pokazała, co jest w stanie wypuścić najlepszego, a wszelkiego rodzaju próby udoskonalenia odgrzewanych kotletów wychodzą jej średnio. Tak też jest z "nową" linią kosmetyków SPA. Ja żadnej nowości niestety nie dostrzegam, zmieniły się tylko i wyłącznie substancje zapachowe. Nawet konsystencja została ta sama! 

Jagodowe muffiny! Trufle czekoladowe! Brzmi rozkosznie! Pachnie też całkiem nieźle, ale ma się to nijak do właściwości pielęgnacyjnych, które są znikome. Powtarzam - znikome. Próżno doszukiwać się w maśle bogatej, odżywczej konsystencji, czy dobroczynnych dla skóry działań po peelingu. Naskórek on na pewno ściera, choć na pewno nie lepiej od cukru z łyżką miodu. Pozostawia ciało gładkie na krótką chwilę. O nawilżeniu, ujędrnieniu? Zapomnijcie... Masło odmładzające? Zmiękczy trochę, poprawi wygląd skóry, ale przecież nie zregeneruje jej, nie odejmie lat. Zmysły rozpieszczą maksymalnie, dla skóry jednak nie zrobią niczego pożytecznego. 


Jestem już bardziej przychylna kosmetykom z tej serii, które poznałam jako pierwsze.. Masło migdałowe, czy czekoladowe, peeling pomarańczowo-waniliowy..Trufle i muffiny nie spełniają w takim stopniu, w jakim bym sobie życzyła moich oczekiwań. Czego im brakuje? Przede wszystkim właściwości na które czeka każda kobieta, decydująca się na zakup. Ale też czegoś nowego...oprócz zapachu, oczywiście. A czy dla niego warto kupować? Odpowiedzcie sobie same :)

8 komentarzy:

  1. Wypróbowałabym ze względu na zapach, przynajmniej w teorii bo w praktyce nie kieruję się tym. To znaczy zapach jest ważny, ale nie kupię byle czego, bo ładnie pachnie, od tego są perfumy i mgiełki. Produkt ma dobrze działać, a jak przy okazji pięknie pachnie, to super. Gorzej się ma sprawa, jak kosmetyk cuchnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam peeling Pina Colada i jest jednak nieco inny niż poprzednia wersja. Pomimo dużej zawartości parafiny nie zostawia aż tak tłustej warstwy na skórze. Nawet jestem w stanie ją znieść :)
    Zdaję sobie sprawę, że te kosmetyki maja głównie pachnieć - i tak włąśnie robią :) Mam ochotę na inne zapachy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mam ten peeling, lubię go ładnie pachnie a parafinę zmywam gąbką.

      Usuń
  3. Już dawno nie miałam żadnego kosmetyku do ciała z Perfecty... Jagodowa muffinka musi mieć obłędny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kusi mnie ta seria zupełnie, mimo czekolady w nazwie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w zapasach peeling z tej linii ale na masełko na pewno się nie zdecyduję. Potrzebuję czegoś co naprawdę dobrze nawilża.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam dwa peelingi i masło z tych nowości, ale niestety żadne z nich nie przypadło mi do gustu. Sama parafina, zero działania i przyjemności ze stosowania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam masło jagodową muffinkę, bardzo się z nią polubiłam !:)

    OdpowiedzUsuń