czwartek, 26 lutego 2015

Dlaczego nie warto iść do kina na 50 twarzy Greya?

Nie mogło być inaczej. Ja również byłam na tym jakże wyczekiwanym filmie w kinie. Może nie na premierze, bo nie lubię tłumów i mlaskającej pani obok, która nie potrafi jeść cicho popcornu, ale w ciągu tygodnia, gdy sala była niemal pusta, a moje skupienie maksymalne. Bilet kosztował mnie 19 zł i mam w głowie milion sposobów na lepsze spożytkowanie takiej marnej kwoty. Bo muszę przyznać, niemal wszystko byłoby lepsze. Ale od początku. 
Nie trzeba być żadnym znawcą, albo nawet spostrzegawczym widzem, by dostrzec, że film będzie opierać się na kłótniach-seksie-powrocie i tak nieustannie. Akcja toczy się szybko, nawet w sumie nie wiadomo, kiedy to już panna Steele zostaje rozdziewiczona. Można się upierać, że idealnie pasuje do swej roli, ta niewinna twarz, to spojrzenie, te usta, ale ja w niej widzę drugą Bellę z jedną miną. Poza tym warto zauważyć, że Grey jest magiem! Potrafi doprowadzić ją do orgazmu, bez dotykania . Ana - stanowczo za często i w złym momencie jęczy, przyznajcie. 

Pal licho beznadziejną grę Dakoty, przyjrzyjmy się bliżej całej fabule, a właściwie jej braku. Sam zamysł moim zdaniem idealnie wpisuje się w film psychologiczny. Wiecie, taki o młodych chłopcu, wykorzystywanym przez dojrzałą kobietę, uwodzonym, manipulowanym. Jednak niestety w filmie kompletnie to pominięto, to taki drobny epizodzik. Oglądamy całość jako marną komedię, pozbawioną jakichkolwiek emocji. Mimo że Grey i Ana nie należą do tych, co z seksem się nie śpieszą, to ich przygoda okazała się tak interesująca, że zasypiałam. Bo przecież tu oprócz perypetii między bohaterami, kończącymi się seksem, nic się nie dzieje. 
Powiedziałam już o złej grze Dakoty, powiedziałam o płyciźnie, było też o nudzie bijącej z ekranu. Na koniec powiem, że film był przerysowany. Twórcy myślę, że za bardzo chcieli zachęcić widzów i wyszło nieciekawie, komercyjnie, bez wyrazu. Dla mnie zabrakło jakiegokolwiek  portretu psychologicznego Greya, który sprawiłby, że wszystko nabrałoby rąk i nóg. To tak jakby pokazać skutki bez przyczyny. Seks się sprzedaje, oczywiście, ale gdybym chciała obejrzeć film pozbawiony konkretnej fabuły, głębi i sensu, to weszłabym na RT, a nie poszła do kina. I jeszcze zapomniałabym dodać, że to bajka oderwana od rzeczywistości. A co Wy myślicie o tym "fenomenie"? 


16 komentarzy:

  1. Ja grą Dakoty byłam bardzo mile zaskoczona. Uważam ją za najjaśniejszy punkt ekranizacji. O tym, co sądzę o odtwórcy tytułowej roli, napisałam u siebie, więc jeżeli jesteś zainteresowana to zapraszam. Dla mnie film jest pełen sprzeczności. Tak jakby twórcy nie potrafili się zdecydować, jaki ma być efekt końcowy ich działań. Dramat, komedia, a może film erotyczny? Trójwarstwowe latte, nieposłodzone i niewymieszane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaraz do Ciebie zajrzę :) co do porównania - idealne! :D

      Usuń
  2. Nie kusiły mnie książki, nie kusi mnie film :)
    a aktorzy dla mnie beznadziejni. I tyle

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wypowiem się bo jeszcze nie oglądałam ;d ale tak słyszałam że kiepski jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam książki, nie oglądałam filmu ale z przyjemnością przeczylalam Twoją recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam (i nie zamierzam) bo książka była dla mnie porażką :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale mnie nie dziwi twoja opinia. Choć jeszcze nie oglądałam tego filmu (jeśli znajdę trochę czasu to z czystej ciekawości się skuszę, bo chciałabym dostrzec ten "fenomen"), to myślę, że moje wrażenia będą podobne do twoich. Czytałam już tyle recenzji, widziałam trajlery, czytałam fragmenty książki na jakimś blogu (co zdecydowanie nie zachęciło mnie do sięgnięcia po całość), że już jestem w stanie stwierdzić, że ten film to totalne dno. Ale przekonam się o tym niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  7. masz rację za szybko wszystko się dzieje, nawet ja to odczułam czytając ksiązkę a chwilę pózniej oglądając film. Mimo to ksiązka bardziej mi się podoba i zabrałam się za duga część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też uważam, że książka jest lepsza, choć nie da się ukryć, że pisana fatalnym językiem.

      Usuń
  8. książkę przeczytałam już dawno, film obejrzałam kilka dni temu i wgl mi sie nie podobał, ci aktorzy denerwowali mnie, jakiś taki dziwny był ten film, musze oglądać jeszcze raz na spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Osobiście jestem zawiedziona...Aktorzy zupełnie nie pasują do swoich ról - film skończył się w mało spodziewanym momencie...
    Czuję niedosyt - bardzo duży niedosyt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja byłam i dla mnie rewelacji nie ma, ale katastrofy również.. Jak kto woli :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam, nie oglądałam... Twoja recenzja mi wystarczy, bo jakoś mnie nie ciągnie do tego czym się wszyscy zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jeszcze nie oglądałam :) Miałam się wybrać do kina, ale chyba jednak poczekam jeszcze trochę i obejrzę go po prostu w domu :)

    OdpowiedzUsuń