Pewne przygody zawsze dobiegają końca, a ta, która wkrótce się zacznie, brzmi dumnie - matura :DDD Kompletnie się nie boję, mimo że nie przygotowywałam się nic a nic. Wiem, że jest ona ważna, ale wiem też, że są rzeczy ważniejsze i nawet jeśli zbyt dobrze mi nie pójdzie, to świat się nie zawali. Postanowiłam i już nie tylko słownie, porządnie zająć się blogiem i wrócić do codziennego blogowania. Coraz bardziej kusi też statyw, który leży w kącie, bo kupiłam go z myślą o filmikach. Wszystko ruszy, jestem tego pewna, jak nigdy. Chyba zaczęłam czerpać energię ze słońca, nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam jej aż nadto!
Koniec smęcenia o mnie, czas przejść do tematu - dziś o peelingu. Peelingu, który jest dosyć specyficzny, przynajmniej dla mnie. Zdecydowanie moje zaskoczenie jego działaniem, wynika z tego, że jakoś nigdy nie sięgałam po peelingi enzymatyczne, zawsze wybierałam najzwyklejsze na półkach drogeryjnych, ewentualnie robiłam peeling sama z cukru i miodu. Przez słowo "peeling" rozumiałam tarcie naskórka za pomocą wspomnianego cukru, soli, czy innych łupinek.
Peelingi enzymatyczne są dedykowane osobom, które nie chcą działać w sposób mechaniczny, bo nie mogą - mają bardzo delikatną skórę, podatną na podrażnienia, naczyniową, lub najzwyczajniej nie chcą. W moim przypadku stosowanie peelingu enzymatycznego jest dobrym rozwiązaniem, gdyż skórę mam właśnie delikatną, wrażliwą, choć przyznam, że przyzwyczajoną do bezmyślnego podrażniania.
Peeling enzymatyczny od Floslek, oczywiście - nie ma drobinek. Ma kremową, w miarę gęstą konsystencję, która łatwo rozprowadza się na skórze. Kosmetyk pochodzi z serii Anti Acne i jest przeznaczony do skóry trądzikowej, tłustej i mieszanej. Posiada w składzie papainę - czyli enzym roślinny, który bez potrzeby tarcia, oczyszcza skórę, złuszcza naskórek i przywraca świeżość.
Peeling znajduje się w prostym, wygodnym opakowaniu, charakterystycznym dla danej marki. Pachnie bardzo subtelnie, nie drażni nosa :) Jest wydajny, między innymi ze względu na swoją konsystencję.
Jego działanie w moim odczuciu jest stopniowe, wraz z użytkowaniem coraz lepsze. Jeśli jesteśmy przyzwyczajone do stosowania peelingów mechanicznych możemy w pierwszej chwili czuć zawód - tak jak ja. Z czasem jednak, zaczęłam doceniać łagodne właściwości peelingu enzymatycznego. Zaczęłam też rozumieć, że do skóry, szczególnie wrażliwej, tłustej należy podchodzić małymi kroczkami, bez agresywnych metod. Peeling nie pozostawia skóry ściągniętej, zaczerwienionej, a za to pozbywa się nadmiaru sebum, daje uczucie świeżości i oczyszczenia.
Myślę, że warto go wypróbować, choć zaznaczam, że kobiety przyzwyczajone do peelingów mechanicznych i efektów po nich, muszą mu dać szansę, gdyż początki mogą być rozczarowaniem. Za to regularne stosowanie to sukces - dla nas i naszej skóry, która z pewnością odwdzięczy się za delikatne podejście do niej i cierpliwość, zamiast inwazyjnego szorowania :DDD
Cena: 18, 10 zł
Pojemność: 50 ml
Dostępność: apteki, drogerie, sklep Floslek klik
Miałyście już do czynienia z peelingami enzymatycznymi, czy tylko dla mnie to nowość? :)
Mam zakupiony jeden peeling enzymatyczny, ale jeszcze go nie próbowałam :) Ten wydaje się całkiem przyjemny :)
OdpowiedzUsuńHmm, nie spotkałam się z nim.
OdpowiedzUsuńmoże dlatego, że to jakby nie patrzeć nowość :)
Usuńmam ten peeling od dawna, używam go na zmianę z tradycyjnym, bardzo polecam, jest fajny
OdpowiedzUsuńmiło, że ktoś ma podobne odczucia :)
Usuń