wtorek, 25 listopada 2014

Słynna czekoladka od Bourjois 52

Skusiłam się na nią, bo zamierzałam to już zrobić dawno temu. Zawsze jak coś sobie zaplanuję, to prędzej czy później to mam. Nawet jeśli mi się odwidzi. Dziwne, prawda? Jak czaję się miesiącami na coś, nie odpuszczę. Bronzer Bourjois kupiłam podczas promocji 1+1 Rossmanna, moim zdaniem wcale nie aż tak opłacalnej. Jego cena wówczas wynosiła ok. 60 zł . Wiadomo jednak, że na potrzeby oferty wszystkie ceny zostały zawyżone, więc zapewne teraz można go dostać taniej. 

Numer, który trafił w moje ręce to 52 (16,5 g). Wzięłam go w ciemno, ewidentnie! Śpieszyłam się do pracy i powędrowałam do kasy z pierwszym lepszym, byle niemacanym, z brzegu. Miałam szczęście, bo w środku uroczego opakowania nie znajdowała się roziskrzona bombka, ani gorzka, niemal czarna czekoladka. Ta jest taka mleczna, uniwersalna, nieprzesadzona, przyjemna. 

Zacznę może od zapachu, bo nie jest on neutralny. Trochę perfumowany, słodki, zupełnie mi to nie przeszkadza, aczkolwiek wolę kosmetyki bezwonne. Opakowanie jak już wspomniałam jest ładne, tylko mam do niego jedno zastrzeżenie - jest liche, zdecydowanie lepiej sprawdziłoby się plastikowe. Bronzer posiada drobinki, choć nie są one nachalne, trochę nawet niezauważalne. Kolor trudno mi opisać. Zawsze myślałam, że jest dosyć chłodny, teraz twierdzę, że kategorycznie należy do ciepłych i z takimi też makijażami go łączę. 

Co do trwałości - u mnie wytrzymuje kilka dobrych godzin w pracy, a nawet po pracy. Gdy już traci na swojej intensywności, schodzi równomiernie, nie robi plam, raczej niemożliwym jest zrobienie sobie nim krzywdy na twarzy. To dobry bronzer dla początkujących. Idealnie sprawdza się na kościach policzkowych, dodaje świeżości i wdzięku. Kojarzy mi się z takim typowym, letnim makijażem no make up. Szum morza, wiatr, mokre włosy, kolorowe usta i opalenizna podkreślona właśnie tą niepozorną czekoladką. Nie oznacza to jednak, że teraz po nią nie sięgam. Od dobrych kilkunastu dni towarzyszy mi codziennie. I śmiem sądzić, że przebrniemy razem przez zimę!

Na koniec jeszcze bronzer na skórze. Bez żadnych złudzeń, jego ciepło aż bije! Uciekam oglądać True Blood, a później czytać książkę Lewandowskiej. widzimy się jutro! :)

15 komentarzy:

  1. Świetna czekoladka :-) ja czekam na czekoladke duo czyli taka z rozswietlaczem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odcień ładny :) Nie próbowałam jednak tego kosmetyku, bo mam zbyt wiele bronzerow i róży ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusi mnie zawsze na Rossmanowskiej półce! Szkoda tylko, że to taki dość ciepły, a ja wolę te chłodniejsze odcienie! No ale nic, pewnie kiedyś się na niego zdecyduję!

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuuwielbiam go! I zapach uwielbiam i kolor i wszystko :) I nie bój się o opakowanie, ja mój egzemplarz mam już ponad rok i podróżowałam z nim dużo i nic a nic mu się nie dzieje :) Tylko wygląda tak niepozornie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. On jest tylko w jednym kolorze :) też uważam, że jest troszkę za ciepły ale na lato będzie jak znalazł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, a byłam niemal pewna, że są jeszcze inne odcienie!

      Usuń
  6. Szata graficzna cudna ale ostanio sie lubuje w chlodnych i brudnych bronzerach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kupiłam ostatnio i spisuje się super!

    OdpowiedzUsuń
  8. smakowita pomarańcza :) masz porównanie do innych??

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiam się nad bronzerem już od dluższego czasu i mogę w końcu powiedzieć, że się zdecydowałam :) Do realizacji pewnie szybko nie dojdzie, bo póki co nie jest to potrzeba nagląda, ale... obstaję przy The Balm i Bahama mama. Podoba mi się w nim wszystko, od opakowania po kolor i wykończenie. Czekoladka moim zdaniem jest za ciepła i mam już podobny odcień, w kótrym nie do końca dobrze się czuję.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń