Oznajmiam, że odwiedziłam KIKO w Arkadii i kupiłam sobie kilka rzeczy. Gdyby nie fakt, że byłam bardzo ciekawa ich kosmetyków, wyszłabym z tego sklepu w mgnieniu oka. Nie jestem osobą przesadną, nie czepiam się szczegółów,jestem dorosła, pomimo że młoda i naprawdę nie wyobrażam sobie, jaki poziom kultury reprezentuje sobą wymalowana dziewucha, zwracając się do mnie na TY, jak do koleżanki. Jestem takim zachowaniem totalnie zniesmaczona. Pytając sprzedawczynię o cokolwiek oczekuję odpowiedzi na jakimś poziomie, a nie "yyy, no wiesz". To totalna bezczelność. Wisienką na torcie było czekanie przy kasie, mimo że żywa dusza przede mną nie stała, aż panienki nagadają się i łaskawie mnie obsłużą, co jak już się stało i tak nie przerwało ich pogawędki o facetach, bo jaka to dupa z niego nie była! KIKO nie jest jeszcze mega dobrze znaną firmą w Polsce i jak tym sposobem chcą zachęcić ludzi, to współczuję. Każda potencjalna, młodsza klientka wyjdzie. I nie, nie przesadzam. Ja, gdy pracowałam w sklepie, to nawet do głowy mi nie przyszło, żeby zwrócić się do kogoś na Ty, nawet jeśli ta osoba wydawała mi się być moją rówieśniczką, czy rówieśnikiem. Obsługa to dla mnie totalne nieporozumienie w tym sklepie i więcej tam nie pójdę.
Co do kosmetyków jest tak, jak myślałam. Przyciągają uwagę i można by było wybierać i wybierać. Jest spora gama kolorystyczna szminek i lakierów, choć brakowało mi wśród tych pierwszych chociażby bordowych, czy ciemnych, winnych odcieni. Są też podkłady, korektory, róże, bronzery i w znikomej ilości kosmetyki rozświetlające. Znajdziemy też jakiś zalążek kosmetyków do pielęgnacji. I najważniejsze - wybierając się tam teraz, trafimy na spore promocje.
Właśnie z tych rzeczy objętych promocją wybrałam sobie trzy cienie do powiek w postaci grubej kredki z serii Daring Game. Były przecenione o połowę, kosztowały 16,90 zł. Skusiłam się na piękne złoto, intensywną, butelkową zieleń i ciemny fiolet. Wszystkie posiadają mnóstwo drobinek. Bardzo dobrze aplikują się na skórę i są niezwykle intensywne! Pigmentacja krótko mówiąc powala, jedno przeciągnięci i WOW!
Nadają się raczej na ruchomą powiekę, chyba, że nałożymy je w załamaniu i ekspresowo rozetrzemy. Cienie dosyć szybko zastygają, a wtedy nic ich nie ruszy! Są mega trwałe! Nigdy wcześniej nie widziałam takich cieni. Mogę trzeć skórę, a one pozostają nietknięte! Jedynie płyn do demakijażu jest w stanie sobie z nimi poradzić, bo sama woda nawet ich nie rozmaże. Nie potrzebują żadnej bazy, po całej nocy imprezowania będą w pierwotnym stanie.
Wśród odcieni widziałam jeszcze piękny beż, wpadający w róż. Naprawdę jest w czym wybierać. Na pewno te jaśniejsze sprawdzą się świetnie w lato. Natomiast ciemne są pozycją obowiązkową na karnawał 2015! To cienie idealne :) A Wy odwiedziłyście już KIKO?
Tak wyglądają na skórze, choć światło trochę przebiło fiolet - w rzeczywistości jest ciemniejszy.
kolory rewelacja!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niekompetentna obsługa może odstraszyć od nawet najlepszych produktów...Bardzo to przykre! Ale myślę, że kupione cienie zrekompensują złe doświadczenia bo wyglądają pięknie na skórze :)
OdpowiedzUsuńWszystkie odcienie wyglądają po prostu oszałamiająco!
OdpowiedzUsuńKolorki piękne!! Ja sama pracuję w handlu i nie wyobrażam sobie mówienia na 'ty' do klientki.. Tragedia.
OdpowiedzUsuńNie znam Kiko ale odcienie wyglądają bajecznie.
OdpowiedzUsuńCo do obsługi,ja również nie lubię kiedy sprzedawca zwraca się do mnie na 'ty'.
Kolor 29 - przepadłam:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję zetknięcia się z takim prostactwem.
Wow cudowne!szkoda, że nie mieszkam w Warszawie :(
OdpowiedzUsuńCienie piękne, bardzo intensywne, cudowne kolory. Szkoda, że mam daleko do ich sklepu stacjonarnego, bo przez internet cena przesyłki zabija!
OdpowiedzUsuńCo do obsługi to faktycznie, masakra. Ja też nie jestem czepliwa, ale na Twoim miejscu domagałabym się rozmowy z kimś wyżej postawionym. To, że jakaś ekspedientka walnęłaby do mnie na Ty, albo nie umiała się wypowiedzieć o kosmetykach to już trudno, ale tego, że nie zostanę obsłużona bo one muszą poplotkować to już bym nie odpuściła. Chociaż druga rzecz, jak ktoś się nie zna na kosmetykach to nie powinien zostać zatrudniony w takim miejscu.
Historia z ekspedientką rzeczywiście nieciekawa, a na takie szczegóły jestem bardzo wrażliwa.
OdpowiedzUsuńu mnie w mieście nie ma Kiko... :/ A to złoto przepiękne! Trwałość mnie zachęca... oj, i to bardzo! ;-)
OdpowiedzUsuńCienie w kredce wyglądają rewelacyjnie, szkoda tylko, że musiałaś tyle czekać przy kasie. Niekompetentna obsługa zawsze zniechęca mnie do ponownej wizyty w sklepie.
OdpowiedzUsuńTeż tam byłam niedawno i szybko wyszłam. Ledwo moja stopa przekroczyła próg a doskoczył do mnie jakiś chłopaczyna tam pracujący. Ja rozumiem, że muszą przywitać i podejść do każdego klienta, sama pracowałam w sklepie. Ale nie rzucać się jak na zwierzynę! Rozejrzałam się szybko dookoła i uciekłam. Słaba atmosfera ;<
OdpowiedzUsuńOdcienie są przepiękne a co do niegrzecznej obsługi, ja osobiście zwróciłabym im uwagę, albo wezwała kierownika. Gorzej jeśli kierowniczka była wśród nich ;) Tak czy inaczej takie zachowanie jest tragiczne i nie wiem jak Kiko chce zachęcić ludzi do zakupów w takim sklepie...
OdpowiedzUsuńKilka dni temu założyłam nowego bloga, zapraszam :)
Mój blog
Nie miałam jeszcze nic z KIKO.
OdpowiedzUsuńJak tylko się dorwę do sklepu to kupie wszystkie odcienie które mnie interesują :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory <3 po przecenie cena bardzo atrakcyjna. Jednak za taką obsługę to ja dziękuję. Mam parę kosmetyków z kiko kupionych w Mediolanie, dla mnie ceny w Polskim sklepie są znacznie podniesione przykładem jest lakier do paznokci u nas 15 zł tam 2euro... na wszystkim chcą zarobić Polacy.. ajjj nie ładnie
OdpowiedzUsuń