czwartek, 19 marca 2015

12 rzeczy, których nigdy bym nie zrobiła

Ostatnio moja głowa pełna jest pomysłów na posty kompletnie niezwiązane z kosmetykami. Myślę, że może być to śmieszną odskocznią od monotonnych recenzji, którymi do tej pory Was zasypywałam. Zastanawiałam się, jak często używam w codziennym życiu słowa "nigdy" i okazało się, że nie pojawia się jedynie sporadycznie lub w zdaniu "nigdy nie mów nigdy". 
przepis na szybki omlet :)
2 jajka | 3 łyżki mąki | 1/4 szklanki mleka | bazylia, majeranek, pieprz, opcjonalnie też sól | ser | szynka
.  .  .
Nie wyobrażam sobie, żeby gdziekolwiek wyjechać bez aparatu i nie zdarzyło mi się to jeszcze. Nawet jeśli wyruszam na wieś, blisko mojego miasta. Nawet jeśli na jeden dzień, a nawet pół dnia. Mogę nawet nie zdążyć zrobić zdjęć na miejscu, ale aparat musi być ze mną! Nawet nie lustrzanka, może być to lżejsza i poręczna cyfrówka (która towarzyszyła mi w początkach blogowania) 

Dla mnie zakupy to sprawa logiczna - na jedne rzeczy mnie stać, na inne nie. Nie kombinuję, jak coś z wysokiej półki kupić za grosze, dlatego nie mam żadnej podróbki. I choćby nie wiem z jaką cudowną repliką (ostatnio modne określenie podróbek) los chciałby, abym się zmierzyła, oryginał jest jeden. 

Pomyślicie pewnie, że jestem tchórzliwa, albo jestem nudziarą, ale mogliby mnie zmuszać, mogliby namawiać, ale ja nie zeskoczyłabym z słupka do wody, nie skoczyłabym ze spadochronem, nie zagrałabym w paintball. Jestem przewrażliwiona na punkcie ewentualnych urazów, które mogą mnie spotkać. Zawsze też dziwnym trafem jestem pechowcem, któremu wśród tłumu ludzi, coś się stanie.

Jestem jeszcze młoda, na wiele rzeczy mam czas, ale gdy już będę mieć swoje małe mieszkanko nad morzem, nie będzie w nim miejsca dla dużego psa. Mam do nich ogromny uraz z dzieciństwa i pewną blokadę, która nie pozwoliłaby mi spokojnie zasypiać. 

Zapewne po tacie mam słabość do drogich, sportowych butów i nawet podoba mi się połączenie ich z koturnami. Za to ze szpilką stanowią dla mnie coś niesamowicie kiczowatego, brzydkiego i niefunkcjonalnego. W mojej szafie nigdy nie zagoszczą. 

Zwyczaje na świecie są różne, jednak już bycze jądra, ślimaki lub oczy czegokolwiek wydają mi się smaczniejsze (jeśli mogę w ogóle użyć tu tego słowa) od robali. Nie umiem nawet na nie patrzeć, a jak miałabym je zjeść?! Naprawdę nie wiem, ile musieliby mi za to zapłacić! 

Bardzo chciałabym kiedyś pracować jako wizażystka i staram się być otwarta na nowe pomysły, uwielbiam kolorowe szminki, na które wcześniej nie miałabym wystarczająco odwagi, ale wszystkie
odcienie brązu to dla mnie zło! Nie kupiłabym sobie też szminki z wykończeniem czysto perłowym!

Jak byłam kiedyś mała, to miałam taką maskotkę. Kot prosto z Cypru od cioci. Pokochałam go jak żadną inną zabawkę i został ze mną do dnia dzisiejszego. Siedzi sobie w szafie wśród sukienek. Jest gdzieniegdzie poszywany, już nie wydaje z siebie dźwięków, ma nadszarpnięte wąsy, ale ja go nie wyrzucę!

Choć waham się i mówię o zmianie planów średnio co dwa tygodnie, są chwile, taka jak ta, że uświadamiam sobie smutną prawdę. Kasiu, nie będziesz mieć prawka. Zbyt mało spostrzegawcza jesteś :D

Każdy kto mnie dobrze zna, zna moją siostrę wie, że jesteśmy mięsożernym rodzeństwem. Próbowałam wiele razy zrezygnować z kurczaków, ale nie jestem w stanie. Niestety. Nigdy nie zostanę wegetarianką.

Zadziwiają i zawsze będę zadziwiać mnie pracodawcy w naszym kraju... co do pracy właśnie, przyznam Wam, że nigdy nie poszłabym spóźniona na rozmowę w jej sprawie.

Zawsze, gdy oglądałam filmy, gdzie pełna żalu kobieta, zadaje skruszonemu zdrajcy pięknego liścia, myślałam - dobrze mu! A dziś wiem, że cokolwiek by się nie działo, uderzenie kogoś w twarz jest wbrew mojej naturze.

+13  Nie rozumiem, ale pewnie nie muszę, ludzi, którzy do swoich rodziców mówią "na ty". Dla mnie to takie dziwne i ja nigdy bym tak nie mogła.

.  .  .
A kiedyś wydawało mi się, że nigdy nie kupię tamponów, jeśli kasjer będzie facetem, albo nigdy nie spytam kogoś pod wielkim zegarem wiszącym na Pałacu Kultury, która godzina, albo nie pojadę do innego miasta bez wiedzy mamy, albo nie zacznę swojej pracy od fast foodów, albo, albo nie spróbuję suchej karmy dla kota, czy nie zmieszam wódki z piwem. Dobra, dość :D Udanego czwartku!

9 komentarzy:

  1. Oj nie wiem jak można do rodziców mówić na TY :)
    Hahaha własnie siezastanawiam jakbym do mojej mamy powiedziała Kaśka- to takie nienaturalne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha:D mieszac wódkę z piwem, no to mam to za sobą i to kilka razy:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka punktów dotyczy również mnie. Też nie zostanę wegetarianką i nie noszę szpilek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale że bać się paintballa? Jedyny uraz jakim on grozi to siniak, nic innego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam słabe siatkówki, gdybym dostała w głowę, nawet nie w oczy to zapewne znowu by się odwarstwiły, stąd mój niepokój :)

      Usuń
    2. aaaa, ale to maska w formie kasku? :D zawsze wyobrażałam sobie, że to maska taka tylko chroniąca twarz, a nie całą głowę.

      Usuń
  5. Hmmm w dużej mierze mam podobnie :) ale przyznam, że plaskacza raz sprzedałam ale bardzo musiał sobie osobnik nagrabic...

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahah dbry tekst, ale ja raczej staram sie nie mowic "nigdy"- bo zycie sie bardzo zmienia i juz iwele rzeczy zrobilam ktory byly dla mnei niewyobrazalne i zarzekalam sie ze ich nei zrobie,

    OdpowiedzUsuń