Oczywiście sekret tkwi w umiejętnościach makijażystki :D Ale tak poważnie, przyznajcie, tkwi też w bazie pod makijaż i bazie pod cienie. A najlepiej jak jest to baza o taka po prostu, i do tego, i do tego.
Taka właśnie jest baza Bell, choć podejrzewam, że producenci nie robili jej z myślą o powiekach. To całkiem zrozumiałe, w końcu mieli na głowie niesamowicie wymagających alergików. Seria HypoAllergenic powstała przecież z myślą o nich, dla nich. Nie tak dawno pisałam o podkładzie z tej linii KLIK, który kompletnie mnie oczarował. Możecie się więc domyślać, że z bazą nie było inaczej.
Baza Bell matująco-wygładzająca pod makijaż ma pojemność 30 g i jest zamknięta w estetycznej buteleczce z pompką, zabezpieczoną kartonikowym opakowaniem. Robi wrażenie porządnego produktu. Nie pachnie prawie wcale, a konsystnecja jest kremowa, nie jakaś tam tempa i drażniąca dla skóry. Nie, nie. Czujemy się tak, jakbyśmy wieczorem nakładały sobie krem na twarz.
Przechodząc do rzeczy, powiem od razu, że baza nie z każdego podkładu zrobi świetny podkład. Ale, gdy używamy właściwych kosmetyków, to z pewnością, przedłuży ich trwałość i sprawi, że będą lepiej wyglądać, lepiej się wtapiać. Zero suchych skórek, osadzania w załamaniach. Na większe wyjścia jest idealna, na co dzień, według mnie zbędna. Oczywiście to temat rzeka, ale ja zawsze będę zdania, że codzienne używanie bazy, nawet takiej dla wrażliwców, to zabójstwo dla skóry.
Postanowiłam bazę przetestować też na powiekach i choć nie jest tu tak rewelacyjna jak na reszcie twarzy, to nie powiem też, że jest zła. Wcale nie! Cienie są trwalsze (tłuste powieki - strzeżcie się!), bardziej intensywne, a jeśli dodamy bazy trochę więcej, tworzą wówczas fajny efekt makijażu "na mokro". Dodam też, że dzięki bazie nie kruszą się, co jest dla mnie niesamowicie ważne.
Kończąc już, powiem Wam, że Bell zaskakuje i zmienia się. Na lepsze! Seria HypoAllergenic jest naprawdę udaną serią pod każdym względem. A co do zmiany - jak podoba Wam się nowa wersja bloga?
To prawda Bell się zmienia, likwiduje swoje stoiska, w naturach szafy maja zaniedbane i... brak w nich nowości, ale za to wszystko można znaleźć z lekko zmienionymi składami w biedronkach, no ale oczywiście nie wszystkich, tylko wybranych.
OdpowiedzUsuńja nigdy nie miałam problemu z dostępnością Bell, często widzę je w Hebe, w Biedronkach też, czasami na wyspach. A zaniedbane szafy mają fakt, jak wszystkie firmy w drogeriach.
Usuńmuszę się nią zainteresować koniecznie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się obecna szata, ale szczerze przyznam, że tamta była również świetna:) Jestem przeciwniczką używania baz - zbędny kosmetyk. Naturalny krem nawilżający, podkład, transparentny puder to wystarczający arsenał. :)
OdpowiedzUsuńChyba tylko raz w zyciu zakupilam baze pod makijaz, juz nawet nie pamietam jaka ;) Tej oczywiscie nie znalam, fajnie, ze i z cieniami daje rade ;)
OdpowiedzUsuńRzadko używam bazy pod podkład, ale baza pod cienie to u mnie codzienny obowiązek ;-)
OdpowiedzUsuńo tak Bell to super marka! a baza świetna
OdpowiedzUsuń