Bardzo lubię pomadki o właściwościach balsamu i koloryzującej farbki. Tint od Yves Saint Laurent wpadł mi w oko już jakiś czas temu, ale odpuściłam temat. Czekałam aż przejdzie mi na niego ochota i jak sami widzicie - nie doczekałam się.
Do wyboru mamy kilka odcieni, ale z racji tego, że jest to produkt w dużej mierze transparentny zdecydowałam się na coś żywego i intensywnego. Try Me Berry to taka malinka, która bardzo ładnie podkreśli nasz naturalny kolor ust (szczególnie jeśli tak jak ja macie je ciemne). Pomadko - tint YSL kosztuje ok. 159 zł w drogerii Douglas i ma pojemność 3.5 g.
Opakowanie produktu jest eleganckie, masywne i przyjemne dla oka. Zawartość jest jeszcze lepsza! Usta na samym środku - mistrzostwo! Niesamowicie urocze, od razu przykuwa uwagę. Kolor? Myślę, że to indywidualna kwestia. Ja czuję się świetnie z ustami podkreślonymi, połyskującymi, ale wciąż lekkimi i naturalnymi. Taki właśnie efekt daje ten tint. Idealny do używanie na co dzień, do pracy, szkoły. Sprawdzi się u posiadaczek suchych ust, które mają problemy z pękającą skórą. Aplikuje się jak masełko, nie wchodzi w kąciki, nie wysusza - wręcz nawilża. Jedyny minus - szybko znika z ust. Dla mnie jest to jednak drobnostka, gdyż mogłabym co chwilę poprawiać makijaż ust tym kosmetykiem. Jestem nim oczarowana i serdecznie go polecam :) PS. Fajnym i tańszym zamiennikiem są popularne masełka marki Revlon (różowe opakowanie). Niemal taki sam efekt i porównywalna jakość.
na górze 12 Try Me Berry, dół Loreal, Confidence
Na środku to chyba usta, a nie serduszko ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, przepraszam ;D skutki pisania po nocy :)
OdpowiedzUsuńNie nabrałam ochoty na ten produkt.
OdpowiedzUsuńWiększość rzeczy które pokazują chyba nie trafiają w Twoj gust ;)
UsuńAmnie to jeszcze tatuaz ziantrygowal! :) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuń